„Żołnierze Wyklęci” – 1944-1963. O wolność zawsze warto walczyć!
Dodane przez joannas dnia 27 marca 2012


„Żołnierze Wyklęci” – 1944-1963. O wolność zawsze warto walczyć!



Rok temu sejm uchwalił dzień 1 marca jako Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. „Żołnierze Wyklęci” to oddziały zbrojne Polskiego Państwa Podziemnego, które przejęły na siebie ciężar walki o niepodległość Polski, gdy okupacja niemiecka została zastąpiona okupacją sowiecką. Żołnierze ci w znacznej części wywodzili się z Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. „Wyklęci” - bo nie było wyboru - honor lub hańba. Kiedy w latach 1944-47 obejmowała ich amnestia, to od razu byli aresztowani i zapełniali ubeckie więzienia. Warto tutaj przytoczyć słowa porucznika Józefa Kurasia, ps.”Ogień”, który tak tłumaczył istotę przejścia z konspiracji do podziemia antykomunistycznego: „Walczyliśmy o Orła, teraz walczymy o koronę dla niego”.
Czytaj więcej

Żołnierze Wyklęci

Rozszerzona zawarto newsa


„Żołnierze Wyklęci” – 1944-1963. O wolność zawsze warto walczyć!



Rok temu sejm uchwalił dzień 1 marca jako Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. „Żołnierze Wyklęci” to oddziały zbrojne Polskiego Państwa Podziemnego, które przejęły na siebie ciężar walki o niepodległość Polski, gdy okupacja niemiecka została zastąpiona okupacją sowiecką. Żołnierze ci w znacznej części wywodzili się z Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. „Wyklęci” - bo nie było wyboru - honor lub hańba. Kiedy w latach 1944-47 obejmowała ich amnestia, to od razu byli aresztowani i zapełniali ubeckie więzienia. Warto tutaj przytoczyć słowa porucznika Józefa Kurasia, ps.”Ogień”, który tak tłumaczył istotę przejścia z konspiracji do podziemia antykomunistycznego: „Walczyliśmy o Orła, teraz walczymy o koronę dla niego”.
Największe oddziały po 1944 r. działały na Wileńszczyźnie i one pierwsze podjęły walkę z Sowietami i ubecją. Była to VII Brygada Wileńska AK i słynny dowódca tej jednostki - mjr Zygmunt Szendzielorz, ps.”Łupaszka”. Część tych oddziałów ewakuowała się potem do Polski centralnej. Inne znane oddziały to zgrupowanie NSZ na Śląsku Cieszyńskim kpt. Henryka Flame, ps.”Bartek”, zgrupowanie WIN Mariana Bernacka, ps.”Orlik”. Na Podhalu działało Zgrupowanie Partyzanckie „Błyskawica” porucznika Józefa Kurasia, ps.”Ogień”. Józef Kuraś był działaczem Konfederacji Tatrzańskiej, żołnierzem AK, a potem Ludowej Straży Bezpieczeństwa. „Ogień” rozbudował swe zgrupowanie, które operowało od granicy czechosłowackiej po Kraków i Miechów. W lutym 1947 r. „Ogień” otoczony, bez możliwości ucieczki, strzelił sobie w skroń i zmarł w szpitalu w Nowym Targu kilka godzin później. Ciała jego do dzisiaj nie odnaleziono. Ostatni partyzant, „żołnierz wyklęty”, to Józef Franczak, ps.”Laluś”, który zginął w obławie w 1963 r. Dopiero w 1983 r. rodzinie wskazano miejsce zakopania zwłok i po 20 latach rodzina mogła go pochować.
Z kim walczyli „żołnierze wyklęci”? Była to Armia Czerwona, NKWD, Milicja Obywatelska, Ochotnicze Rezerwy MO, Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Korpus Ochrony Pogranicza, Wojsko Polskie i Urząd Bezpieczeństwa, łącznie około 2,5 miliona ludzi.
Najwcześniej walkę z okupacją sowiecką rozpoczęła Białostocczyzna. Tam opór trwał od 1939 do połowy lat 50-tych. Wolni chłopi królewscy i wioski szlacheckiego pochodzenia stanowiły „klimat” do walki o wolność. Tylko tam mówiło się „za pierwszego Sowieta” [1939-1941] i „za drugiego Sowieta” [od 1944…]. Żołnierze tamtejsi przysięgali jeden drugiemu, że „żywcem się nie oddadzą”.
Szacuje się, że „żołnierzy wyklętych” było około 100 tysięcy, a i tak straty po stronie komunistycznej były większe. Walczące z okupacją sowiecką oddziały zbrojne Polskiego Podziemia rozbiły około 1300 urzędów MO, uwalniając z nich więźniów politycznych. Kim więc byli komuniści wydający rozkazy walki z „wyklętymi”? Przewijają się tutaj następujące nazwiska: prezydent Bolesław Bierut, szef UB Jakub Berman, szef bezpieczeństwa publicznego i jego zastępca Roman Romkowski. Dyrektorem departamentu śledczego był płk. Józef Różański. A w Krakowie szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa - Stanisław Wałach. Istotę ich działalności słowami oddał Władysław Gomułka: „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”. Zabitych w obławach i katowniach ubeckich ciała „żołnierzy wyklętych”, włożone nie do trumny, tylko do worków po ziemniakach, zakopywano często na wysypiskach śmieci. „Ubecja”, aby zniszczyć często ich sławę i pozbawić zaufania społecznego, nazywała ich oddziały „bandami”, a żołnierzy „bandytami”.
Dopiero drugi raz czcimy pamięć „Żołnierzy Wyklętych”. Dlaczego tak długo czekano z ustanowieniem tego święta, skoro wolna Polska istnieje już 23 lata? Otóż „żołnierze wyklęci”, którzy przeszli przez katownie ubeckie, bali się opowiadać o tamtych czasach, bo żyli jeszcze ich oprawcy. Nie było też woli wśród rządzących, by to święto ustanowić.
Prelekcję poświęconą pamięci „Żołnierzy Wyklętych” przedstawił młodzieży w Zespole Szkół w Gdowie pracownik Instytutu Pamięci Narodowej z Krakowa, doktor Michał Należniak, który przyjechał do szkoły na zaproszenie dyrektora Dariusza Barana. Gośćmi spotkania byli też radni powiatowi: Jan Kot i Roman Wcisło oraz zainteresowany tematem mieszkaniec Bilczyc pan Bogdan Czapiewski.


Maria Dziobek